Biedna sosna i zamknięty zamek - Pieniny po raz kolejny

      Projekt 12 miesięcy dwanaście wyjść w różne góry trwa. Tym razem w listopadzie padło na Pieniny, bo blisko, bo trasa w miarę krótka (wg mapy 4:45h), a przede wszystkim dobrze znana i dobrze oznakowana. Kiedyś już o nich pisałam, ale teraz małe porównanie tego co było, a tego co jest :) 

      Podobnie jak przed laty wyruszyłam o poranku z Rynku w Krościenku nad Dunajcem zielonym szlakiem dnem doliny, a dalej niebieskim i żółtym szlakiem. O 10 zameldowaliśmy się na szczycie Sokolicy - bez przygód się nie obyło, ale to temat na osobny post  - sosna choć uszkodzona to jest i dalej się prezentuje majestatycznie. 

Trasa spaceru ;)


         A co się stało sośnie? 06.09.2018 doszło do wypadku, młoda kobieta przewróciła, straciła przytomność, na pomoc ruszył GOPR, ale ze względu na złe warunki do transportu takiej osoby  został wezwany na pomoc śmigłowiec TOPR. Pęd powietrza spowodował uszkodzenie fragmentu reliktowej sosny. Na stronach PPN można na bieżąco śledzić informacje o badaniach sosny.



Słynna sosna na Sokolicy przed wrześniową akcją ratunkową z użyciem śmigłowca TOPR. Zdjęcia z września 2012.



Sosna aktualnie, 12.11.2018


       Tym razem pogoda również dopisała - jak na 12.11 było ciepło i słonecznie. W dolinie jeszcze było resztki porannych mgieł, Tatry również się pokazały. Jak na listopad i poniedziałek było sporo ludzi, być może ze względu na fakt, iż rząd w tym roku dołożył nam jeden dzień na świętowanie 100-lecia odzyskania Niepodległości. 


 


                                
                                    W drodze na szczyt Sokolicy
                                  
 


             Po sesji fotograficznej ruszyliśmy dalej w kierunku Czertezika i Trzech Koron. Nie pamiętam sprzed lat tej trasy, ale wydaje mi się, że nie było na niej "schodów" drewnianych oraz niektórych mostków :) szło się bardziej po skałkach, przynajmniej w jednym miejscu ;) mam takie wspomnienie, że schodzę tam w jednym miejscu na czterech literach, bo inaczej nie daję rady, a teraz nic takiego nie miało miejsca. 


Widoki z Sokolicy w kierunku Tatr oraz Trzech Koron (górne zdjęcie)

Widok w kierunku wschodnim z Sokolicy


         Na trasie mijaliśmy ludzi, ale nie były to jakieś oszałamiające tłumy. Dopiero znowu na samym szczycie Trzech Koron i podejściu na nie od strony Przełęczy Szopka pojawili się ludzie w większej ilości. Ponownie, tak jak to miało miejsce te 6 lat temu, po dotarciu na Trzy Korony Tatry były mocniej zamglone, a na samym niebie pojawiły się pierwsze chmurki. Niebo wyglądało cudownie!

 



       Na samej platformie widokowej było bardzo dużo ludzi, że nawet ciężko było zrobić zdjęcia. Mam chyba jedno. Wracaliśmy szlakiem wiodącym przez nieczynny Zamek Pieniński (zawalony strop). Zejście mocno eksploatujące mięśnie nóg. Cały czas z górki, ostre zejście. Trochę po "schodach", a trochę po prostu z górki. Pod koniec zejścia mocno czuje się mięśnie nóg. 

W drodze do Przełęczy Szopka


       Na połączeniu żółtego i niebieskiego szlaku na Polanie Wyrobek podążaliśmy już tylko żółtym szlakiem do Krościenka. 

Ostatnie spojrzenie z góry na Krościenko.


      Cała trasa zajęła nam 6h, w tym mieliśmy ok. 20 min postój na Sokolicy, po drodze na Trzy Korony dwa postoje po ok. 15 min, oraz po zejściu z Zamku Pienińskiego, na Polanie Wyrobek zrobiliśmy sobie ok. 15 min postoju.

     Dzień zwieńczony został obiadem w Szczawnicy - tradycyjnie w tym rejonie Polski postawiłam na pstrąga :D

P.S. Dziwnie wygląda Szczawnica bez ludzi, bez otwartych knajpek. Jest cicho, pusto, jakby miasteczko wymarło...

Komentarze

Popularne posty