Bo marzenia się spełniają - Dolina Pięciu Stawów Polskich

Od dziecka miałam marzenie, dotrzeć do Doliny Pięciu Stawów Polskich, jednak jak do tej pory nie udało mi się tego zrealizować, w ubiegłe wakacje (2013) pogoda postawiła na swoim i zamiast do Doliny poszłyśmy na Halę Gąsienicową.

                                                           




 




Ale wracając do Piątki, w końcu udało się dotrzeć, ale pogoda znowu postanowiła sobie z nas zadrwić... Podchodząc Doliną Roztoki czyli zielonym szlakiem odbijającym w prawo od Wodogrzmotów Mickiewicza, powoli wędrując dnem doliny w upale 30 stopniowym dotarłyśmy do jej końca, a naszym oczom ukazał się wodospad - Siklawa, a cisze doliny w pewnym momencie przerwał huk nadlatującego helikoptera.


Sama droga do Siklawy jest lekka, miła i przyjemna, początkowo szłyśmy drogą do Morskiego Oka - czyli asfalt i stonka, po 40 min doszłyśmy do skrzyżowania z zielonym szlakiem. My skręciłyśmy w prawo do Doliny Pięciu Stawów Polskich, a w dół można zejść do malowniczo położonego schroniska w Dolinie Roztoki.




Po króciutkim, może 10 minutowym podejściu wzdłuż Wodogrzmotów Mickiewicza rozpoczęłyśmy wędrówkę dnem Doliny Roztoki, przez las, a potem jego skrajem. Początkowo nie było widoków, a las, a raczej to co z niego zostało było nudne i monotonne. Po około półgodzinie doszłyśmy do polany z szałasem - polana Nowa Roztoka, zrobiłyśmy sobie tam krótki postój na nadrobienie płynów wypoconych w czasie drogi oraz nieco kalorii.

fot. Magda S.

fot. Magda S.

Następnie ruszyłyśmy dalej, po 2 h 20 min (moim tempem, czyli pod górkę śr 2,8 km/h - dzięki, że jest taka cudowna aplikacja na telefon, która mierzy czas, prędkość i wysokość dopisuję te dane)  w miejscu, gdzie odbija w lewo do góry czarny szlak i mijamy wyciąg (dostawę do schroniska) rozpoczyna się wspinaczka, po głazach, nad przepaścią z jednej strony, a z drugiej z ledwo trzymającą się trawą. Skalne głazy nie były dla nas przyjazne, trafiły się dwa miejsca, gdzie bez rozpędu nie dało się przejść, gdzie przydały by się łańcuchy.

Emilka jako najdrobniejsza z nas trzech miała miłą przygodę:

Idąc po tych wyślizganych głazach zatrzymała się i nie mogła ruszyć, a ktoś idący za nią rzucił jej komentarz "maleństwo utknęło" i pomógł jej ruszyć dalej,

Magda za to ze swoim lękiem przestrzeni "popruła setką" na szczyt Siklawy, a na górze mała i przykra niespodzianka - pogoda się popsuła. Już na dole było widać, że coś się dzieje w Dolinie, ale nie sądziłyśmy, że tak szybko się to stanie....

Widać, że na Progu Stawiarskim już się chmurzy


Ale wracając do trasy,ja jakoś bez większych problemów ją pokonałam i szczęśliwie po 1h 10 min wędrówki od odejścia czarnego szlaku do wejścia do schroniska poczułam na swoich mięśniach zmęczenie, niedobór magnezu i zimno. Bo jak na złość tego dnia założyłam rybaczki, zamiast długich jeansów...



Deszcz stał się naszym towarzyszem w całej dolinie, między dużym, a małym deszczem i po uzupełnieniu kalorii i magnezu urządziłyśmy szybką sesję zdjęciową i obrałyśmy kierunek Palenica Białczańska.







Schodziłyśmy czarnym szlakiem odchodzącym bezpośrednio od schroniska, Magda znowu miała obawy, bo w początkowej fazie trasy idzie się trawersując zbocze, deszcz nam towarzyszył do mniej więcej połowy czarnego szlaku. a na dole w Dolinie Roztoki przy Siklawie Buczynowej znowu upał i pani w jakiś sportowych sandałkach rozpoczynająca podejście czarnym szlakiem.... Zejście zajęło nam 1h.

Tak wygląda początek czarnego szlaku



My całe, zdrowe, szczęśliwe i zmęczone po 3h znów byłyśmy na Palenicy Białczańskiej, wróciłyśmy do Zakopanego, a udany dzień zakończyłyśmy świętując spełnienie marzenia z dziecięcych lat na tarasie Cafe Tygodnik Podhalański, z którego w pełnej krasie ukazał się nam Giewont.



Komentarze

  1. Super post ogólnie genialne zdjęcia! Tak trzymaj! :)
    Zapraszam również do mnie
    -------> http://majgaphotos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty