Babia Góra
Od dzieciństwa widziałam z okna samochodu lub pokoju
„Królową Polskich Beskidów” jak o niej mówi się w żarognie turystów – Babia
Góra. Od zawsze majestatyczna i niedostępna, od zawsze gdzieś tam w moich
marzeniach. W końcu udało mi się i na nią dotrzeć.
Był maj 2007 i moje marzenie spełniło się! Razem z rodzicami i znajomymi, łącznie w 6 osób pojechaliśmy na weekend majowy w Beskid Żywiecki. Pogoda nam sprzyjała, okolica okazała się piękna. Już z daleka widać było, że Babia jest w śniegu, nie było go może dużo, ale wystarczająca ilość aby uprzykrzyć nam życie.
Pierwszy dzień poświęciliśmy na rozruszanie się i zapoznanie z okolicą. Wybraliśmy się na spacer na Mosorny Groń skąd był widok na nasz główny cel.
W drugi dzień wybraliśmy się na spacer w okolicę Babiej – na Markowe Szczawiny od strony Krowiarek zielonym szlakiem. Trasa wiedzie lasem, po drodze mija się Mokry Staw i w lewo odbijający żółty szlak Percią Akademicką na szczyt Babiej Góry.
W trzecim dniu, zwarci i gotowi wyruszyliśmy na szczyt. Początkowo plan był aby wyjść na Markowe Szczawiny żółtym szlakiem, ale na miejscu okazało że szlak jest zamknięty z powodu czynnego osuwiska – nie wiem jak jest w chwili obecnej. Zweryfikowaliśmy swoje plany i poszliśmy okrężną trasą przez polanę Jałowicką i Małą Babią. Trasa wiodąca początkowo przez lasy regla dolnego, następnie w momencie rozpoczęcia podejścia na Małą Babią wchodzi się w pasmo kosodrzewiny, które już do końca nam towarzyszyło. Jedynie zmiana zachodzi w połowie drogi z przełęczy Brona (punkt wyjściowy na szczyt Babiej Góry) kosodrzewina staje się rzadsza, aż zanika i pozostają kamienie.
Ja osobiście nie dotarłam na Diablak czyli sam szczyt Babiej, zabrakło mi jakieś 40 min, ale przejście przez Małą Babią w śniegu i niedyspozycja zdrowotna odebrały mi siły i zjeżdżając na kurce zeszłam na Markowe Szczawiny, gdzie spotkałam się z częścią naszej ekipy. Moi rodzice poszli na Babią i ją zdobyli. Pogoda była wietrzna, i na szczycie nie było śniegu. Do Zawoi wróciliśmy czerwonym szlakiem.
Pozostałe szlaki pasma Babiej Góry są jeszcze przede mną. Bardzo chciałabym tam wrócić, wiele osób podpowiada mi, że może by na wschód słońca pojechać. Ale ciężko jest trafić na niego, bo jak na kobietę, w dodatku królową przystało bywa kapryśna.
A na koniec możliwe inne przejścia pasma Babiej.
Komentarze
Prześlij komentarz