|
Beskidzka zima :) równie piękna co ta tatrzańska |
W przerwie świątecznej podjęłam kolejna rękawicę rzuconą mi przez wymogi kursu przewodników beskidzkich. Miały być 4 dni w górach, ale ze względu na pracę wyszły tylko 2... Tym razem zapuściliśmy się w dziki Beskid Niski. Dlaczego dziki i dlaczego Niski? Mało kto go odwiedza, są pustki na szlakach, szczyty zalesione bez większych widoków, a w dolinach można spotkać pozostałości po ludności zamieszkującej tamte tereny- Łemkach. Słowo niski natomiast pochodzi od wysokości jakie występują w tym Beskidzie - przełęcz Dukielska jest najniższym obniżeniem w głównym grzbiecie Karpat, jej wysokość to 500 m n.p.m.
|
Położenie Beskidu Niskiego w Polsce (źródło: Położenie Beskidu Niskiego w Polsce (źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Beskid_Niski) |
W sobotni poranek (28.12.2019), bo już przed 7 rano na dworcu w Tarnowie dołączyłam do ekipy jadącej z Krakowa do Grybowa. Po 8 dotarliśmy do celu, skąd wynajętym autokarem ruszyliśmy w kierunku miejscowości Brunary, gdzie zwiedziliśmy i opisaliśmy pierwszy obiekt - cerkiew św. Michała Archanioła z 1797 roku, w stylu zachodniołemkowskim, trójdzielną (zbudowaną z trzech części), budowy zrębowej (belka zachodząca na belkę) oszalowana (nie widać poszczególnych belek budujących świątynię, a jedynie deski, które je ochraniają). Obecnie mieści się w niej kościół parafii rzymskokatolickiej pw. NMP Wniebowziętej.
|
Cerkiew w Brunarach |
|
Wnętrze cerkwi w Brunarach |
Bieliczne jest opuszczoną wsią, w której kiedyś mieszkali Łemkowie, a w trakcie trzech tur wysiedleńczych zostali wywiezieni z tego terenu. Pierwsza tura miała miejsce w 1940, kolejna 1944-1946 i trzecia, najgłośniejsza, znana pod nazwą "akcja Wisła" w 1947. Część Łemków wróciła, ale bardziej we wschodnie fragmenty Beskidu Niskiego (m.in. do Regetowa).
|
Cerkiew w Bielicznem |
|
Hura, dotarliśmy do szlaku pieszego! Jesteśmy pod Ostrym Wierchem, blisko granicy. |
|
Wędrując grzbietem granicznym |
Oczywiście musiało trafić na mnie, żeby powiedzieć coś o tych wysiedleniach, skleciłam 2 zdania i temat mi się wyczerpał, skórę moją i innych uratował kolega, który coś więcej wiedział na ten temat. A potem wydeptując ścieżkę w świeżym śniegu, a czasem zapowiadając się w nim po pół łydki wędrowaliśmy w kierunku czerwonego szlaku - Europejskiego Szlaku Dalekobieżnego E3, relacji Santaigo de Compostela w Hiszpanii do Nesebâr w Bułgarii gdzie po złapaniu oddechu rozpoczęliśmy mozolne wspinanie się do punktu Pod Ostrym Wierchem, gdzie łączy się żółty szlak (Wysowa Zdrój - Regietów) ze szlakiem którym się poruszaliśmy. Gdy osiągnęliśmy najwyższy tego dnia punkt rozpoczęła się już w miarę swobodna wędrówka grzbietem granicznym (nie dość, że biegnie nim granica Pl-Sk, to jeszcze stanowi od granicę Beskidu Niskiego w Polsce) raz schodząc, raz podchodząc, ale pokonując małe różnice wysokości przez siodło pod Cigielką na górę Jawor, aby następnie zejść do Wysowej, gdzie zakończyliśmy tego dnia dniówkę, jednak nocleg mieliśmy w Hańczowej - trzeba tam było się jakoś dostać, ale o tym za chwilę, bo gdzieś w połowie drogi na Jawor zostałam poproszona o prowadzenie. Szedł wtedy ze mną na przodzie Michał, trochę popytał o podział Beskidu Niskiego, trochę o tematy wolne jakie mam przygotowane, a trochę mu powiedziałam, że miałam pierwszy kryzys kursowy i chciałam odpuścić ten wyjazd i rzucić kurs. Jednak po rozmowach w pociągu i w ciągu dnia jeszcze postanowiłam powalczyć. Dniówkę, jak wspominałam wcześniej zakończyliśmy w Wysowej, w okolicach parku, po słynnych słowach "koniec dniówki" udaliśmy do sklepu zaopatrzyć się w napoje dodające okiem do głowy w czasie nauki, coś słodkiego i gazetę do wypchania mokrych butów. Idąc ze sklepu z kolegą w kierunku noclegu zatrzymał się nam jakiś samochód i kierowca podrzucił nas praktycznie pod sam nocleg. Zaoszczędziliśmy dzięki temu ok. 50 min marszu w zimnie, i po śniegu. Nocleg mieliśmy w internacie Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Hańczowej, gdzie oprócz ciepła czekała na nas gorąca kolacja - zamówiony wcześniej bigos oraz łóżka i ciepła woda w kranie.
|
Brodząc w śniegu nawet najtwardsze buty przemokną ;) |
Ten sobotni wieczór spędziłam razem z kilkoma innymi osobami usiłując nauczyć się granicy Beskidu Niskiego, bo jest ona największa i jak dla mnie najtrudniejsza do nauczenia się - południowa granica od Przełęczy Łupkowskiej po Tylicką to same szczyty i przełęcze, a dodatkowo co drugi obiekt zawiera słowo Beskid. W ten wieczór za bardzo mi to nie wchodziło do głowy, ani granica, ani jakieś ważne tematy, miałam ochotę tym wszystkim pieprznąć... I z taką częściowo pustą głową położyłam się spać. Jeszcze przy kolacji dowiedziałam się, że na drugi dzień wyprowadzam grupę z noclegu -niby rzecz najprostsza, ale jednak stresująca...
Komentarze
Prześlij komentarz