Górskie porachunki

Były przypały górskie, to teraz czas na marzenia. Jest ich kilka, oprócz marzeń są też pewne porachunki do wyrównania. Zarówno w polskich górach jak i na Słowacji. W Polsce porachunki są do wyrównania z Bieszczadami, Beskidem Żywieckim i Tatrami Zachodnimi. Na Słowacji są to Tatry Niżne, ale po kolei. Na początek porachunki do wyrównania:

Beskid Żywiecki


W 2005 lub 2004 byłam na szkolnej wycieczce w Beskidzie Żywieckim, spaliśmy na Rysiance. W kolejnym dniu wybraliśmy się w kierunku Pilska z zamiarem zdobycia szczytu, jednak moje umiejętności skakania przez kałuże i chodzenia po błocie sprawiły, że zaliczyłam kąpiel błotną, która uniemożliwiła mi zdobycie szczytu. Mokra i zziębnięta czekałam na resztę grupy w Schronisku na Hali Miziowej. Teraz mam ambitny plan wyrównania tych porachunków! W zeszłym roku po 12 latach wyrównałam porachunki z Babią Górą - o czym pisałam tutaj.


Podobny obraz
Szczyt Pilska (źródło: https://www.polskieszlaki.pl/pilsko.htm)
Bieszczady

Tarnica, to dopiero jest paskuda! Miałam do niej już dwa podejścia i za każdym razem nic! Czyżby do trzech razy sztuka?!

Pierwszy raz próbowałam się  z nią zmierzyć w 2009 w czasie pobytu na praktykach w Bieszczadzkim Parku Narodowym, ale w dzień kiedy zaplanowałyśmy z dziewczynami wyjście było zimno, szaro i mokro. Tak lało cały dzień, więc odpuściłyśmy. Przespałyśmy cały dzień...

Drugie podejście to rok 2018 i wyjazd integracyjny w ramach przygotowań do ŚDM w Panamie. I znowu pogoda pokrzyżowała plany! Znowu była burza, deszcz i tak całe dwa dni pobytu w Ustrzykach Górnych...

Kiedyś się w końcu uda!

Podobny obraz
Szczyt Tarnicy (źródło: https://www.mywaytoheaven.pl/2016/10/bieszczady-1.html)

Tatry

W Tatrach sytuacja jest bardziej skomplikowana. Otóż bywam w nich regularnie, ale ostatnimi czasy pogoda albo życie krzyżują plany wycieczkowe.

Na początek Tatry Zachodnie, tu porachunki do wyrównania są z Grzesiem, Rakoniem i Wołowcem. Podejście było, plan był to pogoda się zbuntowała i całą sobotę, którą mogłam poświęcić na wędrowanie lało. Cały dzień spędziłyśmy z dziewczynami w schronisku - grając w karty, państwa miasta albo śpiąc. Zimą nie próbowałam jeszcze, ale może wkrótce coś się ruszy w tej materii. 

Widok na Wołowiec (źródło: http://i-tatry.pl/wolowiec/)
Tatry Wysokie, tutaj życie zmusiło mnie do zmiany planów. Miałam zarezerwowane rok wcześniej noclegi w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, na jeden z pierwszych dni sierpnia 2017, jednak w międzyczasie dostałam pracę i nie wypadało mi po ciut niż miesiącu pracy brać urlopu, więc musiałam odpuścić... Na zdobycie czeka Zawrat, Krzyżne i Szpiglasowy Wierch. Coś może się uda zdobyć w te wakacje :)

Tatry Niżne, Słowacja. Pojechaliśmy w 6 osób z zamiarem wdrapania się na Dżumbir i Chopok. W pierwszy dzień udało się wdrapać na Dżumbir (wówczas był to mój pierwszy dwutysięcznik w życiu, aktualnie mam na koncie całe trzy, z czego dwa w Polsce). Jednak już tego dnia ze szczytu nie było dalekich widoków, bo zeszła mgła i chmury. W niedzielny poranek po Mszy św. wróciliśmy pod dolną stację wyciągu  na Chopok, w górze prawie nic nie było widać, a pomruki burzy były wyraźne. Połowa z nas zdecydowała się na odwrót i pojechaliśmy do Tatralandi, a druga połowa poszła na górę... Szczyt zdobyli, ale pogody i widoków nie mieli. Ja odpuściłam, może kiedyś się uda powtórzyć tą trasę na spokojnie z widokami i bez burzy. Jedyny mankament to dojazd na szlak, bez auta ciężko... :)

Powyższe porachunki świadczą o tym, że majestatu gór nie należy lekceważyć i trzeba wiedzieć kiedy odpuścić. Chcę chodzić po górach i czerpać z nich ile się da, ale z rozwagą i rozsądkiem, nie przeceniając swoich możliwości.

Komentarze

Popularne posty