Słowacki Raj

Od dawna marzyłam, aby odwiedzić to miejsce, ale zawsze było coś na reczy, bo za daleko, bo łańcuchy, bo nie dam rady. Aż nadarzyła się okazja wyjazdu z PTTK Tarnów, dnia 18.07.2015 spełniłam swoje kolejne górskie marzenie! I kolejna z cyklu wypraw z ojcem :D

Początkowo wszystko szło zgodnie z planem, wszyscy dotarli, autobus podjechała i ruszyliśmy.

Pierwsze przeboje zaczęły się po przekroczeniu słowackiej granicy i podjeździe w Starej Spiskiej Wsi, autobus ledwo wyjechał. Ale jedziemy dalej!

Vrbov tu już poważniejszy problem, z autokaru zaczęło się dymić! Po dwudziestu minutach postoju jedziemy dalej!

W końcu udało się i o 10:30 byliśmy na miejscu, no nie całkiem plan był, że punktem startowym będzie miejscowośc Spiskie Tomasovce, a po przygodach z zautokarem wystartowaliśmy z Cignova.



Idąc żółtym szlakiem poszliśmy w stronę Thomasovskiego Vyhladu - jest to skałka wznosząca się ponad 200 m nad doliną Hornadu, na południowym zboczu Ludmanky, podcięta urwiskiem. Można na nim dostrzec miejsca do wspinaczki skałkowej. Przy dobrej pogodzie można dostrzec Tatry Wysokie.






Pierwsze skalne przeszkody pojawiły się podczas zejścia do skrzyżowania zielonego szlaku (którym szliśmy) z niebieskim. My podążalismy dalej zielonym. W tym momencie zaliczyłam klasykę gatunku czyli przyciąganie ziemskie. Pojechałam na drobnych kamyczkach, dobrze, że ma mnie co z amortyzować, trochę mnie zapiekł ten pośladek, ale otrzepałam się i poszłam dalej.



Pierwsze łańcuszki pojawiły się po drodze na Mostik pod Thomasovskym Dohl`adem, nie było z nimi tak źle :) a meandrujący potok dodał tylko samku całej wyprawie,




Wzdłuż potoku Kysel pojawiały się przeszkody, któe wymagały równowagi i skupienia, nie było wysoko, więc jeżeli by się spadło to człowiek byłby tylko trochę mokry i poobijany, kości raczej zostały by w całości.





U ujscia Kysel odbył się kolejny postój, to był ostatni moment na podjęcie decyzji czy idzie się na całość. Od tego momentu szlak stawał się jedno kierunkowy. Od wejścia do Sokoliej Doliny nie ma odwortu, po potoku, skałakch i drabinkach żółtym szlakiem wspinamy się na górę :)




I w połowie doliny kolejna przygoda, jedna z babek idących z nami w grupie zaliczyła upadek, rozcinając sobie łuk brwiowy... Spotkani przypdakowo młodzi Słowacy zrobili opatrunek i kazali wezwać pomoc. Ale nasza pani się nie zgodziła, choć i nasz przewodnik nalegał. Poszła dalej... Na wiecór miała opuchnięte oko i siny łuk brwiowy.


Pierwsza drabinka


Na końcu doliny czekała na nas pierwsza drabinka, mała, lekka i przyjemna, przy Skalnym Wodospadzie, tu nie było żadnych trudności. Po kolejnych kilku minutach marszu dotarliśmy do sedna dzisiejszej wyprawy - Welonowy Wodospad (Zavojovy Vodopad). Pierwsza drabinka nie była taka zła, ale się trochę ruszała, potem kolejna krótka, mostek i kolejna i kolejna, stupaczki, mostek, drabinka i drewniana drabinka. W końcu koniec!





Ale nie koniec doliny i nie koniec przygód, jakieś 30 min jeszcze w góre do ujścia doliny już po równym i lekko pod górkę. Zaczęło grzmieć, pierwsze obajwy załamania pogody zaczęłam obserwować na początku największej drabinki. Po dotarciu na postój, do reszty grupy pogoda na dobre się zborsuczyła...  Przyszła burza i deszcz, po uplanym dniu było to dobre, ale burza była dość mocna, w jednym momencie piorun poszedł po ziemi kilka metrów od nas... I już na samiutki koniec zmagań z górami i początkiem ostatecznego zejścia znowu zaliczyłam przyciąganie ziemskie, tym razem obyło się bez bólu :)

Po manewrach związanych z zejściem tzn. po dojściu do Podlesoka nastał czas na odpoczynek i uzupełnienie kalorii, ale jak się okazło to nie był koniec przygód :D

Autokr ten zepsuty pojechał w kierunku Polski, a po nas o 20 miał przyjechać nowy, przyjechał dopiero o 21, ale za to jaki porządny!

Koło 1 w nocy byliśmy z tatą w domu.

Słowacki Raj, kolejna dolina koniecznie do odwiedzenia ponownie - może tym razem Przełom Hornadu?


P.S. Po tym pierwszym upadku miałam takiego siniaka na tyłku, że przez dwie noce nie byłam w stanie spać na prawym boku, miejsce było podpuchnięte, ze strupkiem i sino-czarne. Długo mi się to trzymało.

Komentarze

Popularne posty