Osiemnastka po raz czternasty - Morskie Oko
Takich urodzin jeszcze nie miałam! Plan założony został po grudniowym wypadzie do Doliny Chochołowskiej z Magdą, że urodziny spędzamy w górach, w schronisku. I dopięłyśmy swego :D zanim się zorientowałyśmy nadszedł marzec. Miałyśmy zarezerwowany pokój trzy osobowy, a zapłaciłyśmy za 2 osoby. Ciekawe, czy Pan w recepcji schroniska zrobił to z racji daty w jakiej przyszłyśmy, czy ot tak po prostu, bo nie było obłożenia w schronisku.
Do schroniska dotarłyśmy 19 marca około 13. Pogoda była delikatnie mówiąc depresyjna, chmury nisko, w schronisku szału tempertaurowego nie było. Popołudniu poszłyśmy się przejść po okolicy schroniska, ale pogoda nie zachęcała do tego. Wieczorem, gdy nadeszła pora kąpieli, stanęłyśmy w kolejce do prysznica (jeden na całe schronisko). W kolejce tej zawiązały się ciekawe rozmowy a nawet jeden z nocujących zaproponował wspólne spędzenie wieczoru w schroniskowej jadalni. Do godziny 22 graliśmy w karty, popijając herbatę oraz częstując naszego towarzysza plackiem urodzinowym.
20 marca powitał nas piękną, słoneczną pogodą, z okien naszego pokoju w schronisku obserwowałyśmy wschód słońca nad Mięguszowieckimi Szczytami oraz Mnichem. Po złożeniu sobie życzeń i wymeldowaniu się ze schroniska poszłyśmy na kolejny spacer, tym razem odważyłyśmy się, w zasadzie to Magda, bo ja byłam zdeterminowana przejść na drugą stronę Morskiego Oka po jego zamarzniętej tafli. Oddałyśmy się sesji zdjęciowej na śniegu, a następnie był marcowy leżling plażing sunbathing na brzegu Morskiego Oka, aż żal było schodzić... Było pięknie!
A o poranku puste Morskie Oko to chyba najpiękniejszy prezent urodzinowy jaki można było sobie wymarzyć! A do kompletu spotkałyśmy Rafała Fronię w schronisku, ale że był z jakąś grupą, wyglądało nam to na jakieś szkolenie, a my z gatunku tych co to nie wypada, to tylko z boku się przyglądałyśmy :D
18+14 lat doświadczenia ;) choć niektórych udało się wkręcić w taki rozwój wypadków :) |
Komentarze
Prześlij komentarz